środa, 15 lutego 2012

We are landing at HelZinki


Środa zaczęła się wcześnie. Wstałem, wysłałem SMSa do taksiświnia by nie było lipy i przyszykowałem się do drogi. Patrzę za okno - aaaale tu napadało, ciekawe co się dzisiaj wykolei, bo coś wykoleić się musi. Rozjazdy nie ludzie, którym można naściemniać, że po euro będzie lepiej lub ich można zagonić wożenia gniotami ludzi za 15,6PLN brutto za godzinę. Jak nie będą konserwowane, utrzymywane to powiedzą w kluczowym momencie "nara" i będzie trzeba wzywać dźwig.
Na lotnisko planowo, odprawa przeszła bez zakłóceń. Warto wspomnieć, że znajoma firma Pixel Bydzia rozwiesiła już od pewnego czasu system informacji pasażerskiej na lotnisku a obecnie w samolotach lotniskowych puszczają swoje reklamy (aż do wyrzygania) I o 5:45 zasiadłem w krawaciarskim samolocie do Warszawy. Na pokładzie pewnie same ważne persony a wśród nich Dawid Jackiewicz jadący pewnie podładować akumulatory do centrali ale pomimo mgły jak nad Smoleńskiem wylądowaliśmy. Wylądowaliśmy powiedziałbym z gracją a nie walnęliśmy o płytę lotniska niczym piłka do kosza o parkiet jak to miało miejsce podczas lotu do Monachium. Przesiadka na samolot do Helsinek odbyła się bez problemów. Nowy terminal w Warszawie jest tak ładny, że aż nudny. Już mieliśmy startować gdy okazało się, że konieczne jest odlodzenie samolociku, którym lecieliśmy. Godzina w plecy. Dzięki temu cały misterny plan dotarcia do Tampere autobusem liniowym firmy Paunu poszedł w łeb i został pociąg.
Informacja pasażerska na przystanku przy lotnisku. Linie 61 i 615 są specjalnie oznaczone by każdy mondzioł wiedział, że jadą na lotnisko

Informacja pasażersja wewnątrz pojazdu. Na uwagę zwraca GPS kierujący kierowcę autobusu.

Dzięki temu miałem okazję się przejechać helsińskim zbiorkomem w postaci autobusu. Helsińskie lotnisko w Wancie - wielokrotnie większe od naszego jest skomunikowane tylko autobusowo. Dlatego śmieszy mnie to wrocławskie ciśnienie na linię na lotnisko i myślę, że długo 406 jeszcze będzie tam starczać. Tylko litości! Niech ono dojeżdża pod Dworzec kolejowy i autobusowy a nie na Dworcową. Z Helsińskiego lotniska możemy odjechać linią 615 do samego centrum Helsinek (dworzec kolejowy) i linią 61 do dzielnicy Tikkurila, gdzie z kolei możemy przesiąść się na pociąg jadący wewnątrz kraju. Oprócz tego z lotniska kursuje stado w/w autobusów liniowych do miejscowości w rożnych części Finlandi oraz specjalna linia dla turystów ze specjalną taryfą i różne free busy z parkingu do lotniska. Przez zrządzenie lostu zostałem zmuszony do użycia pociągu i zbiorkomu jednocześnie co nie jest w Finlandii lekkim przeżyciem. W przeciwieństwie do Wrocławia przystanek autobusów miejskich jest umieszczony na wprost wyjścia z terminala. Przystanki są wyposażone w tablice elektroniczne mikroskopijnej wielkości, które znajdują się tylko na peronach i do tego nie tych co trzeba. Np. na peronie 1 jest tablica informująca o odjazdach z peronu 1, 2 i 3 a na peronie 3 tablica informująca o odjazdach z peronu 4, 5 i 6. Na peronie 5 tablicy brak. Ot fińska nieprzydatność. Na plus można zaliczyć czytelną informację o taryfach w rozkładzie jazdy ale już przy kupnie biletu z automatu nikt nie poprowadzi nas za rączkę jak w Monachium, gdzie wystarczyło stisknout tlacitko "Hauptbahnhof" by otrzymać standardowy bilet za 10 eur do koszenia turystów. Tu nie, tu trzeba wiedzieć co nacisnąć i tak jadąc do Tikkurili wybieramy bilet na Wantę za 2,7eur a jadąc 615 do Helsinek bilet na 2 czy tam 3 strefy.
Rozkłady linii lotniskowych są odpowiednio większe by każdy je zauważył i posiadają informacje o cenach

W Finlandii jest śnieg. I na potrzeby scharakteryzowania fińskiego śniegu wymyśliłem definicję: Śniegu jest dużo, gdy nie ma go gdzie odgarniać. Tu jest go dużo ale to nie wpływa za bardzo. Ponieważ uciekł mi autobus o 11:40 to musiałem pojechać tym o 11:50 i zważywszy na to, że rozkład informuje o 25 minutowym czasie przelotu to powinienem spokojnie zdążyć na pociąg o 12:22. Na pętli jednak zameldowałem się z 4 minutowym opóźnieniem ale jak wielkie moje ździwienie było, że na tablicy z odjazdami wyświetlone było 12:32 i w żaden sposób nie mogłem dopasować tego co jest na wyświetlaczach do tego co było podane w internecie i nawet na stacyjnym rozkładzie jazdy. Do tego co chwilę słyszałem zapowiedzi o pociągu o 12:49, którego też nie byłem w stanie dopasować.
Wsiadłem w pierwsze co się trafiło czyli do regionalnego piętrusa i dojechałem do stacji Riihimaki gdzie dobrze, że jakiś dziadek mnie poinformował, że mam się przesiąść do drugiego wagonu bo bym utknął. Dalsza podróż przebiegła bez zakłoceń a ponieważ nie miałem biletu kolejowego to kupiłem go kondiego od stacji Riihimaki. Z pełną kulturą i płatnością kartą VISA. W pociągu zetknąłem się finśką mentalnością. Mondzioł ze mnie i spieprzyłem bo położyłem swój bagaż na rurowej półce mimo, że był uwalony śniegiem (i zaczęło kapać - dla takich jak ja). Na co gościu co pod nią siedział wziął i się przesiadł. A mógł opierdolić!
Powinienem zmienić nazwę tego bloga na "Olen matkustaja" ale kto wie co to znaczy i czy to jest poprawne?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz