czwartek, 16 lutego 2012

Wio na miasto

Dzisiejszy dzień zacząłem ambitnie. Kupie sobie tutejszą urbankę! Generalnie w Tampere nie ma biletów okresowych krótszych niż miesiąc a nawet jakbym chciał ten miesięczny to bym musiał mieć jakieś fińskie papiery więc została mi tylko do kupienia karta prepaidowa, której jedyną zaletą jest to, że bilet godzinny na niej kosztuje 1,62EUR zamiast 2,5EUR kupowanego u kierowcy. Karta kosztuje 5 euro i można ją doładować wielokrotnością 10 euro i może być to chyba maksymalnie 40euro. Kartę można wyrobić w jednym miejscu, które nie łatwo jest znaleźć ale doładować można w kilku(nastu) miejscach. W tym jedynym miejscu można pobrać od razu papierowe wersje rozkładu jazdy, jakieś gazetki a kupując kartę dostajesz etui na nie gratis razem z kompletem informacji. A miejsce to jest urzędem miasta i takież w nim panują reguły i aby dostać się do okienka należy podejść do pudełka, nacisnąć przycisk i pobrać numerek. Kultura, że niech ich szlak. System opłat za przejazd jest generalnie nieelastyczny i nieprzyjazny, tu Wrocław błyszczy w stosunku do tej fińskiej dziury.  po angielsku jak z tego plastiku skorzystać. No zawiewa trochę tą Europą jednak.
Karta miejska na okaziciela w gustownym żółtym etui

Jeden z wielu rozkładów jazdy jaki można pobrać w tym no BOKu. 

Okładka mapy komunikacji miejskiej

Streszczenie książki poniżej

Regulamin i wszystko co powinieneś wiedzieć o podróżowaniu zbiorkomem w Tampere

Ulotka dla turystów z listą miejsc i czym do nich dojechać + lista miejsc doładowań plastiku.

Opuściwszy przybytek niedoli udałem się na autobus. Analogicznie jak w Dachau opłatę uiszcza się przy wejściu do autobusu drzwiami od kierowcy i albo jest to odbicie karty (nawet miesięcznej!) lub zakupienie biletu w autobusie. Sandał z masłem. Później pojechałem na foty ale to będę się rozpisywał na następny dzień.

W Tampere dzisiaj -3 i słońce czyli upał. Finowie to z tego nadmiaru słońca zwariowali, a finki to już w ogóle bez czapek, krótkie spódniczki. No ale jest upał. Wracając do hotelu natknąłem się na dziwne wydarzenie. Na głównej ulicy pojawiło się kilkadziesiąt ciężarówek. Kontenery, śmieciarki, wywrotki i plandeki. Nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby nie to, że były one wypełnione młodzieżą wrzeszczącą i rzucającą cukierki. Jeździli, krzyczeli i korkowali miasto tak przez dobre dwie godziny a wyglądało to dość fajnie. Można by to zaadaptować do przewozu kibiców na stadion - wsadzić takie mięso do patelni i wio na Pilczyce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz