środa, 29 lutego 2012

Zjazd do zajezdni

Czas wracać do domu. Teraz już na dłużej.
Pracę skończyłem o godzinie szóstej rano. Poszedłem na śniadanie i udałem się na pociąg i wybrałem ten co najdłużej jedzie a całą podróż zalegałem śpiąc. Nie pospałem zbyt długo bo to jedyne 170 kilometrów i nawet jadąc regionalem to tylko dwie godziny zalegania. Gdybym jechał naszymi kolejami to bym się pewnie wyspał dłużej.
Znajoma Finka po spytaniu przez mnie kogo wy tak nie lubicie jak my Niemców odpowiedziała: Szwedów. I tu pojawia się różnica bo jakkolwiek my swoich Niemców ku chwale ojczyzny wykopaliśmy za Odrę dość sumiennie to w Finlandii Szwedzi ciągle są. Widać to w dwujęzycznych napisach w Helsinkach i innych miejscowościach wybrzeża. I tak Tikkurila to Dickursby, Kappyla to Kottby i tak dalej. Dwujęzyczne napisy są również obecne w zbiorkomie w przeciwieństwie do takiego Cottbus gdzie co prawda ulice mają dwujęzyczne nazwy ale w komunikacji miejskiej zostają tylko te od germańskich oprawców. 
Poniżej załączam standardowy schemat sieci z Helsinek:
Po opuszczeniu pociągu skierowałem się do autobusu 61 i dokonałem podróży na lotnisko gdzie dokonałem oględzin terminala i stwierdziłem, że oni budują tam kolej na lotnisko i już w 2014 będę mógł na lotnisko w Vancie dojechać pociągiem. 
Tak jest. Obecnie lotnisko w Helsinkach... wróć w Wancie opiera się na transporcie samochodowym i autobusowym. Przypomnę tylko, że rocznie przewija się tutaj 12 milionów pasażerów. We Wrocławiu odprawia się pasażerów niecałe 2 miliony a sprawa kolejki na nowy terminal urosła do rangi największej afery politycznej na Dolnym Śląsku. Taka nasza megalomania a na kolej lotniskową to my jeszcze mamy czas.
Punktualnie o 11:20 odleciałem z Finlandii do ciepłych krajów...

Koniec.
Podziękowania dla tych co dotrwali do końca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz