czwartek, 2 lutego 2012

Linie średnicowe


We Wrocławiu mój dojazd do przedszkola wygląda tak: 331 o 6:36 i później nerwowe wyglądanie "zdążę na E czy nie zdążę". Jak zdążę to przesiadka w E i później A na Poczcie Głównej. Dzięki temu jestem w stanie się wyrobić w 40 minut by dojechać do przedszkola. Jak się E przyspieszy albo 331 spóźni to cały plan idzie w łeb i zamiast 40 minut do przedszkola jadę godzinę bo takie mamy częstotliwości a zbiorkom cechuje losowość. W Norymberdze dojeżdżam do pracy porównywalną odległość bo z Aussere Sulzbacher Strasse do Hohe Marter - dwa różne końce miasta. Tutaj wygląda to tak, mam tramwaj numer 8 jeżdżący co 10 minut. Jeździ on co prawda nieregularnie lecz nie ma paniki bo przesiadam się na metro U2, które jeździ co kilka minut i jak nie zdążę na jedno to mam za chwile drugie. We Wrocławiu takiego systemu nie ma. Brakuje tu szybkich linii średnicowych jeżdżących nie co 15 minut jak D ale minimum co 5. I nie musi być to koniecznie metro. Generalnie nie jest źle w tych Niemczech. Finansowo niewiele drożej niż w Polsce, kebap do kupienia, ludzie generalnie mili - gadają coś do mnie a ja tylko do nich "nicht szisen! nicht szisen!"

Schemat sieci metra w Norymberdze


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz