poniedziałek, 20 lutego 2012

We are landing at HelZinki po raz drugi


"We are landing at HelZinki" jakby to powiedział pilot samolotu lufthansy lądujac na lotnisku w Waancie. Ponieważ mam dzień wolny to wybrałem się do tych HelZinek bo to urocze miasto. W ogóle cała Finlandia jest urocza, czy to zimą czy latem. Brak obdrapanych budynków, klocków z dachbudu i wszechobecnym polskich krzaczorów. Wszystko ładne, przestrzeń zagospodarowana i do tego czysto. Czysty i nowy był też pociąg, którym się do tych HelZinek dostałem. Co prawda 10 minut opóźniony ale przy 30 cm śniegu i zimie w pełni można wybaczyć.
Automat biletowy na dworcu w Helsinkach. Szkoda, że niedziałający

Drogowskaz do BOKu HKL. 

Drogowskazy do metra i tramwaju na dworcu kolejowym w Helsinkach


Zdobyczne informacje z BOKu HKL czyli cegły i mapy

Plan na Helsinki był taki: tramwaj 1A, metro i autobus. Udało się zrealizować tylko tylko tą pierwszą część. Oczywiście po wyjściu z pociągu zgubiłem się szukając jakiegoś tutejszego Kundencenter pomimo tego, że cztery lata temu w nim byłem. U nas w Norymberdze to po wyjściu z pociągu wpadłem na automat biletowy ale tutaj automatów biletowych brak (ani w pojazdach ani na przystankach). W końcu znalazłem najpierw drogowskaz do niego a później sam punkt ukryty gdzieś pod schodami do metra. We Wrocławiu gdybym miał szukać wielko brzmiącego BOKu MPK to chyba bym się pochlastał. Na Prusa? Dla kogo? Dla wiewiórek? W ogóle derekcja mogłaby się wynieść z tego budynku gdzieś na zajezdnie w celu cięcia kosztów bo to ani blisko ani po drodze. W punkcie HKL kupiłem bilet 24h i zaopatrzyłem się w makulaturę, czyli cegły i plan sieci. Czyli w zasadzie wszystko co jest potrzebne takiemu gościowi jak ja. Jakkolwiek cztery lata temu jako bilet dwudziestoczterogodzinny dostałem plastik to w tym roku dostałem tekturkie. Pani przy sprzedaży wyjaśniła mi jak przekasować ten bilet i po zapłacie siedmiu jurków (zdzierstwo) mogłem już się delektować posiadaniem tej tekturki.
Tekturka, czyli bilet dwudziestoczterogodzinny w całej okazałości

Wyszedłem z dworca, zobaczyłem tramwaja, zasiadłem w nim i próbowałem zgodnie z instrukcją usłyszaną w okienku przekasować ten bilet czyli wepchnąć i nacisnąć zero. Nie wiem czemu zero... a dlaczego nie 1, 2 lub 4, które też widniały na rzeczonym kasowniku. Pomęczyłem się i machnąłem ręką bo próby zakończyły się niepowodzeniem. Może gdybym miał młotek to by mi poszło łatwiej ale młotka nie miałem a tekturka jeszcze trochę by utknęła na amen w tej piekielnej maszynerii. No i sobie tak jeździłem po tych HelZinkach najpierw 7A, później 1 do pętli używanej tylko w dni robocze, następnie przejście przez las na ósemkę po to by zaliczyć dwuprzystankowy nowy odcinek linii osiem (czyli o jeden mniej niż linia na Gaj).
Szatański kasownik

Dzisiejszy kształt sieci tramwajowej w Helsinkach wynika głównie z faktu, że w roku 1960 postanowiono nie rozwijać tego środka transportu tutaj oraz zaplanowano w okolicy roku 2000 w ogóle zlikwidować te przecinaki. Te dalekosiężne plany nie zostały zrealizowane bo już w 1976 roku zmienił się trend i zakupiono nowe tramwaje, jednakże miasto w tym czasie "rozlało się" a sieć tramwajowa została prawie taka jaka jest co sprawia, że obsługuje ona tylko centralną część Helsinek. Tym sposobem tramwaje tutaj nie stanowią jakiegoś ważnego środka transportu, tak w zasadzie to można by je spokojnie przedublować autobusami (i tak się tu dzieje) i wyciąc ale jednego im nie można odmówić. Tramwaje w Helsinkach są urocze, te niewydzielone torowiska w wąskich ulicach, spadki, wzniesienia, wicie się pomiędzy gęstą zabudową - to wszystko powoduje, że mają one "klimat".
Tablica informacyjna przed dworcem kolejowym w Helsinkach

Odjazdy i przyjazdy pociągów w Helsinkach

Dynamiczna informacja pasażerska w wersji mini i nie do końca sensownym komunikatem

Tyle dzieli tramwaj w Helsinkach od krawędzi peronu

Słupek przystankowy

Analogicznie jak w naszych urzędach w fińskich kolejach trzeba najpierw pobrać numerek

No chyba, że lubimy interakcje z bezdusznymi automatami

I poraz kolejny ten klimat "mnie wziął" i cały dzień zamiast zrealizować swój plan jeżdziłem tramwajami. Najpierw 7A, później 1, później 8 gdzie zauważyłem, że szykowane jest następne przedłużenie sieci a na końcu czwórka i trójka. Metro musi jeszcze poczekać.
Do Tampere wróciłem IC za jedyne 30 euro od głowy. Ech te ceny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz